„Miodowa dolina”

Miodowa Dolina to pasieka zlokalizowana we wschodniej części Mazowsza.

Pasieka liczy w tej chwili ponad 100 rodzin produkcyjnych Są to nowoczesne ule korpusowe o ramce szeroko-niskiej tzw. „18”.  Wymiar ramki to 360x180mm. Na każdy ul składa się dennica osiatkowana, 3 do 6 korpusów oraz daszek.

Ule ustawione są na kilkunastu pasieczyskach w odległości do 10 km od Mrozów. Niektóre pożytki wymagają dalszych wędrówek. Zdarzało mi się wywozić pszczoły na odległość ponad 200km.

Zgodnie z nowoczesną gospodarką, stosuję zasadę, że w jednym miejscu należy trzymać 6 do 12 uli. Taka ilość pozwala nam pozyskiwać duże ilości miodu w czasie pożytku, przy jednoczesnym braku konieczności podkarmiania w czasie jego braku. To pracochłonna i wymagająca gospodarka, jednak znacznie bardziej wydajna.

Na wiosnę pasieka wędruje. Wywożę ule na takie pożytki jak: wierzba, mniszek, rzepak, pożytki leśne, akację, facelię, lipę, grykę, malinę oraz nawłoć. Pozyskanie miodów z każdej z tych roślin silnie związane jest z panującą pogodą. Dlatego też każdy rok jest zdominowany przez konkretne miody.

 


Trochę historii..

Pszczoły.. Jak przez mgłę pamiętam kilka uli stojących w domu. Bardziej pamiętam jednak rurkę, z której wylatywała bursztynowego koloru słodka ciecz. Miód.. od kiedy pamiętam, zawsze stał na stole.  Miłe, słodkie strzępki wspomnień.  Ule na podwórku zniknęły gdzieś w czasie, kiedy ja powoli dorastałem. Później pamiętam, jak każdej jesieni razem z tatą, wieczorem, wybieraliśmy się do miejscowego pszczelarza. Zawsze czekałem na tę chwilę. Te konwie w których trzymał miód – były chyba nawet większe niż ja. Dostawaliśmy dużą łyżkę i mocno grzebaliśmy wybierając najlepszy smak. Później jeszcze większą przekładał nam w słoiki.  Starczało na całą zimę. Kilka lat temu niestety zmarł, a pszczoły zostały sprzedane. Kupiliśmy miód przy drodze.. tydzień później oddaliśmy – to nie był miód, dziwna za słodka ciecz. Kiedyś przyjechał „pszczelarz” z Bieszczad czy Mazur.. dał popróbować, prawdziwy, pyszny miód. Tylko z samochodu przyniósł całkiem coś innego. Nie dało się tego jeść, a człowieka odszukać. Po połówce pierwszego słoika resztę wyrzuciliśmy. I tak narodziła się myśl – ule muszą wrócić na działkę, a prawdziwy miód na stół.  Kolejnego lata tak się stało.

Pierwsze rodziny zakupiłem 25 lipca 2011 roku. Około 2-3 w nocy dnia kolejnego stały już na działce. przyjazd pierwszych uliNad ranem, zmęczony, użądlony i uśmiechnięty usnąłem jako pszczelarz amator. Żartuję. Byłem jedynie posiadaczem kilku uli z pszczołami. Nie rozróżniałem czym jest rodzina, odkład czy rójka. Nie widziałem nawet jeszcze własnych pszczółek (według słów pszczelarza od którego kupiłem – na czas transportu lepiej, aby ramki były „przykitowane”). Pszczoły stoją na działce, gdzie lata temu płynęła małą rzeczka. Obecnie wyschła. Pozostała dolina, nieco przez nas zasypana, choć nadal dolina. Kiedy ustawiłem w tym miejscu pierwsze pszczoły, od razu wiedziałem, że teraz będzie to Miodowa dolina.

 

Jak to wygląda dzisiaj?? Wizyta na pasiece.

 


Wszystkie filmy z mojej pasieki:

Pasieka w obiektywie

 

11 thoughts on “„Miodowa dolina”

  1. KOLEGO
    Ilość uli na pasieczysku zależy od występującej roślinności
    w danej okolicy. Np na pustyni wynosi 0.
    Nie używaj przymiotnika „nowoczesna”
    Pszczelarz z okolic Warszawy

    1. Nie wiem, czy Twoja niechęć wynika z szaleństw pewnego ugrupowania, czy też miłości do poczciwych Warszawiaków. Jeśli masz inne wyobrażenie o gospodarce, nic nie stoi na przeszkodzie, aby pisał lub głosił to co uważasz. To kraj wolnego słowa. Możesz moje zdanie krytykować, ale go nie zmienię, bo uważam je za właściwe. Nie jest ono tylko moje, bo zostało potwierdzone badaniami – nie pytaj czyimi – nie pamiętam, słyszałem na którymś z wykładów na które jeździłem. Najnowsze badania pokazują, iż pasieka do 8 uli, niezależnie od zasobów pożytkowych (mówimy o średnich zasobach terenów w naszym kraju, nie o wspomnianej pustyni) poradzi sobie bez jakiegokolwiek dokarmiania w trakcie sezonu. Jeśli wspominasz o ilości występującej roślinności to właściwie powinieneś wspomnieć o ilości pożytku – nie każda roślinność jest pożytkiem. Fajnie byłoby, abyś podał realny adres e-mail – chyba, ze czegoś się obawiasz. Pozdrawiam sąsiada.
      Jaka według Ciebie jest nowoczesna gospodarka?

    2. Adam gratulacje.Ty się super rozwinąłeś a zaczynaliśmy w tym samym czasie.Pewnie Ciebie kiedyś odwiedzę i spróbuje pysznego miodku.Pozdrawiam Marek Podlaskie

      1. Mareczku, zapraszam serdecznie, jak tylko będziesz w okolicy.

  2. Zazdroszczę pszczele przygody i życzę, bu trwała i trwała,i trwała… 🙂

  3. Dobry przykład oby tak dalej.

  4. Kompletna bzdura ze na jednym miejscu powinno być od 6 do 12 rodzin.Ja mam w jednym miejscu 250rodzin w drugim 150 i jak jest rok na miod to osiągam jednorazowo ok 30 kg miodu wielokwiatowego.Jak wywioze na akacje lub lipe to tez jest ok 25 kg z Ula.Trzeba mieć pojęcie o doprowadzenie rodziny do siły i wtedy można myśleć o zbiorach.Widzę u kolegi brak doświadczenia bo w 5 lat się nie da się nauczyć pszczelarstwo. Tak jak ten papier technik pszczelarz nic nie daje.to jest tylko teoria a tu potrzebna jest praktyka.Pozdrawiam

  5. Pszczelarzu.. skoro „takiś doświadczony”, dlaczego boisz się podpisać imieniem i nazwiskiem? Chętnie podyskutuję z Tobą i przedstawię swoje argumenty. Piszesz o wydajności 6x przekraczającej średnią krajową. Ja zapytam gdzie są takie cudowne tereny, aby postawić 400 uli na akacji, czy lipie. Ile cukru lejesz, jak się robi głód w ulach jak „nie ma roku”? Ile z niego trafia później do skupu, bo nie sądzę, że do klienta. Przedstaw się i porozmawiamy o Twoim doświadczeniu, gospodarce, bazie pożytkowej. Masz odwagę?

  6. … a ja kupiłem parę słoików od tego Pana.
    Do tej pory ściągaliśmy miód z Mazur wykupując nierzadko całość magazynów lokalnych pszczelarzy. Ja i moja rodzina uwielbiamy miód. Próbowałem szukać również pasiek w pobliżu – kupiłem również na jakimś straganie – nie powiem – dość smaczny miód w Mińsku Mazowieckim od lokalnego pszczelarza, czy winnych miejscach, byleby nie w sklepie 🙂 ale jednak trochę odstawały od poprzednich.
    Muszę przyznać, że zakupiony miód w Mrozach – w Miodowej Dolinie – jest bardzo dobry – nie będę już ściągał z Mazur tego cudnego złotego przysmaku.
    Czytam te wypowiedzi poszczególnych autorów – anonimowych – i jest to trochę smutne. Ludzie są w stanie wybaczyć innym wszystko prócz sukcesu.
    Trzymam kciuki z Miodową Dolinę, aby pasja nigdy nie zagasła i proszę pozdrowić bohaterów pracy – PSZCZOŁY!

    1. Dziękuję za uznanie. Kwestia smaku to nasz osobisty odbiór tego co znajdujemy w słoiku. Za każdym razem inny i niepowtarzalny. Jeden smakuje bardziej, inny mniej. Ważne, aby kierować się tym co odpowiada nam. Z mojej strony większą wagę przywiązuję do tego, aby to co znajdujemy w słoiku posiadało pełne walory odżywcze i zdrowotne. Tylko połączenie tych dwóch elementów przyniesie nam pełne zadowolenie.

  7. :

    Witam interesuje mnie w jaki sposob podnosi pan i opuszcza platforme .Piękna konstrukcja sam zamierzam zastosowac takie rozwiazanie na swojej pasiecie .Pozdrawiam .

Skomentuj Grzegorz Anuluj pisanie odpowiedzi